Motywacja jako główny motor do działania – Anna Bujakowska

Mamo, znowu te zadania? Nie będę tego robił! Wolę pograć na konsoli!
I zaczyna się codzienna dyskusja, ukazująca jak bardzo dziecko nie chce robić „zleconych” zadań, a przecież wiadomo, że to dobre dla jego rozwoju, wręcz niezbędne. Czy aby na pewno rodzic wobec takiej sytuacji jest bezsilny? Otóż nie! Zapominamy czasem w jaki sposób informujemy nasze pociechy o konieczności podjęcia dydaktycznej aktywności.

Spójrzmy na bardzo częsty przykład:

  • „No już, dalej.. robimy ZADANIA”- mówi rodzic. Z doświadczenia jako wychowawca, zauważyłam, że słowo „zadania” działa na dzieci jak płachta na byka. Zadania oznaczają coś nudnego, coś nad czym dzieci będą musiały ślęczeć, wysilać się i odpowiadać na pytania dorosłego. Zamiast poganiania i słowa „zadania” można użyć zwrotu:
  • „Zobacz, nasza Pani przesłała świetne ZABAWY, wykonamy je razem?..wooow”.

W ten sposób zachęcimy dziecko do pracy niczym Zbigniew Chajzer do kupienia nowego proszku do prania. Ot, zwykła a’la „marketingowa”sztuczka, której działanie sprawdza się świetnie.


Wróćmy do tematu naszego felietonu. MOTYWACJA! Oczywiście, motywacja jest rzeczą bardzo zindywidualizowaną, i moglibyśmy dyskutować o niej do jutra, jednakże da się ją sprowadzić do kilku użytecznych w praktyce technik.

Z moich obserwacji wynika, że uczniowie reagują na:

  1. Tzw. ptaszki, przy każdym zadaniu( dzieci cieszą się, że ich praca jest doceniona i zatwierdzona, daje to poczucie “sprawstwa”).
  2. Naklejka po wykonanym zadaniu. Jest to duża nagroda, zwykle przyznaję ją na koniec wykonania całej serii zadań.
  3. Obietnica wspólnej zabawy na “zasadach” dziecka(tę formę motywacji stosuję zwykle gdy zadanie jest wyjątkowo trudne, i wymaga od dziecka maximum zaangażowania).
  4. Pochwała słowna- dodaję ją do każdego wyżej wymienionego sposobu nagradzania, warto nie poprzestawać na jednym komplemencie, używam ich sporo, zwłaszcza wtedy gdy uczeń jest zniecierpliwiony.

Drodzy rodzice, pamiętajcie, że to Wy “sterujecie” aktywnością dziecka. Nie bójcie się podejść do sprawy stanowczo. Gdy dziecko ma określone zasady czuje się dużo bezpieczniej. Nie ma nic złego w przeznaczeniu czasu na przesłane przez nas (terapeutów i nauczycieli) karty pracy.

Polecam sprawę postawić jasno, dobre będą następujące zachęty:

  • “Zapraszam Cię, zróbmy to ciekawe zadanie razem. Wow, popatrz… jest naprawdę świetne!”.
  • “Teraz jest czas na karty pracy, są czadowe. Później się pobawimy / dostaniesz świetną nagrodę za to, że tak pięknie pracujesz.”

Czasem też, pomaga zwykła rozmowa (Dlaczego nie chcesz tego wykonać? Czego się obawiasz?). Dzieci często nie chcą podejmować danych aktywności z powodu strachu przed porażką.

Wtedy wystarczy podnieść je na duchu:

  • „Ostatnia praca była piękna, zobaczysz ta też taka będzie, wierzę w Ciebie. Pamiętaj, że zawsze możesz poprosić mnie o pomoc”.

Dla dzieci, które lubią “rządzić” polecam, aby same wybrały pierwszą aktywność (oczywiście najpierw edukacyjną). Gdy później również będą zgłaszały przeciw i będziecie Państwo intuicyjnie czuć, że chodzi tu o ochotę na “rządzenie”, również można spróbować z wyborem przez dziecko kolejnej aktywności. Jednak, proszę abyście to Wy “sterowali”. Ma to być przywilej, nie stały element pracy.

Anna Bujakowska – nauczyciel wychowawca